mapka

Z Druskiennik wyjechaliśmy o 10:20, kierując się w stronę Olity. Pierwsze kilometry były leniwe; nie spieszyło nam się, a do celu mieliśmy niecałe 60 km. Po paru kilometrach zatrzymaliśmy się nad Niemnem. Było pełno „szybkolotów”, tak nazwaliśmy te ptaki, ale to chyba były czajki albo zimorodki. W Merkine zrobiliśmy półtoragodzinną przerwę, gdzie zwiedziliśmy piękny „zamek”. Wszedłem na kurchan. Widok na Niemen był niesamowity. Później podjechaliśmy trochę i natknęliśmy się na kolejną „wieżę śmierci”, a raczej strachu — było wysoko. Następna droga była lepsza, nawet zbyt dobra, tylko te samochody… Na Litwie jest ich mało, ale czasami mijały nas. Później pojechaliśmy nad jakieś jezioro coś przekąsić. Ktoś tam tak beknął, że pobudził wszystkie psy w wiosce, ale za to tym zwabiony czarny ptak podpłynął bliżej. Dzięki temu udała się sesja fotograficzna. Następnym etapem była jazda wzdłuż ścieżki nad Niemnem. Było dziko, ciasno i miejscami trudno było przejechać, ale jakie wspomnienia! Do mostu różańskiego w Olicie było już niedaleko. To jest kolos — robi wrażenie. Później hotel i litr piwa w jakimś “Dzikus” - to ich chyba regionalny browar. Litr wychodził najtaniej. Mimo małej ilości kilometrów, dzień był ciekawy. Jutro chyba Kowno.

Zostaw komentarz