mapka

Dzisiaj było trzecie podejście na wyjazd na wieżę do Uhowa. Pierwszy wyjazd się nie udał, bo Ornitolog zmienił rozkład wycieczki. Drugi raz pokrzyżowała pogoda. A trzeci… Właśnie dzisiaj miał być wyjazd. Aby być pewny, że nic nie zmąci wyjazdu, pojechałem do Półka na Noc Kupały, aby poprosić Kupałę i leśne stworzenia, aby się udała wycieczka. Impreza była wyśmienita, poza ptakami, które wysłał Ornitolog, żeby nie dały mi zasnąć od trzeciej rano. Jednak o ósmej spakowałem namiot i już o dziewiątej byłem w domu. Do wyjazdu do Uhowa zostały mi dwie godziny. Trochę pokropiło, jednak nie zaszkodziło to planom i już koło jedenastej byłem na zbiórce obok ratusza. Tym razem z grupy BAJK Białystok było ponad piętnaście osób. Słońce zaś było w wysokiej formie (trochę Kupała przesadził), ale lepsze to niż deszcz. Tak, udało się. Ruszyliśmy do Uhowa. Po drodze zebraliśmy dodatkowych ludzi. Zauważyłem, że czym więcej ludzi, tym grupy się częściej rozdzielają. O dziwo, Grażka jechała na końcu i zabezpieczała z Marcinem tyły. Nikt się nie zgubił. Po trzydziestu kilometrach byliśmy na słynnej plaży w Uhowie. Tam odpoczęliśmy i ruszyliśmy na słynną wieżę, która znajduję się niedaleko. Jest jedną z większych w Polsce. Obecnie ma czterdzieści cztery metry. Ale nie każdy miał odwagę tam wejść. Jednak znalazło się trochę śmiałków, którzy weszli na sam szczyt. Widok był fajny, ale że mam lęk wysokości, szybko zszedłem. Powrót do Białegostoku odbył się inną drogą (był czołg). Po powrocie na liczniku stuknęło mi sześćdziesiąt kilometrów, (tak jak obiecała Grażka). Wyjazd był udany i wieża została zdobyta.

Zostaw komentarz