mapka

Początek Dystans Czas Koszt Pogoda Koniec
sokoloca 26 km 6h 165 zł 🌤️ sokolica

Jak więcie, rozbiłem się na polu Brandysowka. W dolinie Będkowskiej. Ciężko mi było zasnąć, bo namiot na nieszczęście rozbiłem przy rwącej rzece Będkówce, a że mam lekki sen, to co godzinę się budziłem. Ktoś chyba też mnie budził, bo budziłem chyba pole chrapaniem. Słyszałem, jak ktoś krzyczał “facet”, wtedy się budzilem i chyba przez chwilę przestałem chrapać. A może mi się to śniło? Tak wytrwałem do 7 rano, i już szum rzeki organizm brał jako coś oczywistego. Jednak, kiedy się oddaliłem od potoku, usłyszałem błogą ciszę. Przeniosłem namiot dalej, już poza hałasem. Dzisiaj się wyśpię(?) Spałem pod skalą Sokolicą, więc pierwszy dzień zacznę od wejścia na nią. Co prawda nie jestem alpinistą, ale na jakieś szczyty już włazilem. Obok pola namiotowego jest wejście. Powiem tak… Raz na nią wchodziłem, raz schodziłem i nigdy więcej. Ale się cieszę, że wszedłem. Chociaż prawie zrezygnowalem, bo pomyliłem wejścia i wchodziłem przez zła drogę, przez wąwoz, a tam trzeba małpiej siły i zręczności. Ale się cofnąłem na dobrą drogę i zobaczyłem prawidłowe wejście. Ciężko było, nawet bardzo, niektórzy się pewnie zaśmieją, ale nie jestem alpinistą, ważę 96 kg i mało kiedy ćwiczyłem wspinaczkę. Podziwiam ludzi, którzy wchodzili tam, zwłaszcza na linkach. Przy okazji Sokolica to najwyższa ścianka w Polsce. A co do samego wejścia dla turystów, to jest bardzo strome, zwłaszcza po deszczu. Nie wiadomo czy się złapiesz korzenia, czy tylko leżącej gałęzi, czasami to loteria, czy się nie zeslizniesz i nie spadniesz na sam dół, być może zatrzyma Ciebie tam drzewo. Jednak cudem udało mi się tam wejść. A stamtąd spojrzałem na kemping gdzie nocuję. Piękny widok. Polatałem dronem (była zgoda w aplikacji - zdjęcia i filmy z drona później). No i czekało mnie zejście, było ciężko, zwłaszcza, że uwzięły się na mnie komary, jak nad Czerwonym Bagnem. Poczuły krew… Komary jeszcze nie teraz… Udało się zejść. Po emocjach musiałem sie zrelaksować, więc pomysł padł na zakupy w Biedronce. Jest położona 6-7 km od kempingu gdzie nocuje, w Jerzmanowicach, ale zanim tam dojechałem chcialem zobaczyc Dupę Słonia(!) Tak miejscowi nazywają jedną z popularniejszych skał wspinaczkowych. Oficjalnie nazywa się Zamczysko. Nawigacja i mapy offline - Locus Map coś mi tam znalazło, jakies Zamczysko. Była godzina 13 i zamiast jechać jak normalny Polak na relaks do Biedronki, chciałem zboczyć na Dupę Słonia. Pokarało mnie. To nie było te miejsce. Zamiast dupy była dziura. Kiedy indziej może to znajdę. Do biedronki było aż 8km, ale jazda na tych drogach rowerem, w dolinie Będkowskiej i okolicach to meczarnia. Albo rower prowadzisz pod górkę, albo trenujesz hamulce z górki, czasami, od czasu do czasu też normalnie jeździsz. Dobra, czas na Biedre. Muszę kupić grzałkę, kubek, rzeczy które zapomniałem wziąć. Ale i tak te rzeczy kupiłem w innym sklepie w Krzeszowicach. W Biedronce za to chleb, masło i napoje. Z zaplanowanych atrakcji została mi jeszcze Jaskinia Nietoperzowa. Przez te dupę, (wiecie jaką) nie zdążyłem tam wejść. Zamknęli chwilę przed moim przyjazdem, ale pani która tam pracowała i właśnie wychodziła powiedziała mi, że niedaleko jest Jaskinia Łabajowa. I zawsze otwarta. Znalazłem, wszedłem, wyszedłem i byłem zadowolony. Mała ale fajna. Czas wracać. Do obozu zostało mi dosłownie parę km. Przejechałem obok źródła Będkówki. Piękna, czysta woda. Aż chciałem się napić, ale nie zrobiłem tego. Za to sie przepłukałem. Potem spojrzałem na mapę i znalazłem tam Jaskinie Dziewiczą. W sumie to była blisko, żeby zobaczyć, ale czy ją znajdę, czy też bedzie akcja jak z Dupą Słonia. Była godzina 19. Jeszcze dosyć jasno. Do jaskini z 600 metrów (nie sugerujcie się tymi odległościami, bo te drogi są kretę i pod górkę). No i jakoś znałazlem te dziurę. Zaryzykowałem i wszedłem. Bez latarki ani rusz, ale na szczęście mam. Warto było się tam doczłapać. Jest klimat. Wejście za darmo, ale nie jest za dobrze opisana i ciężko ją znaleźć. Koniec atrakcji na dziś. Wróciłem na kemping, a tam ubrania, które położyłem na słońcu, żeby wyschły, wyschły i zmokły. Padało jak mnie nie było. Jutro jadę nad morze, ale te skałki i klimaty bardzo dobrze będę wspominać. Zwłaszcza kemping Brandysówkę. Jest tam lodówka, czajnik, pełno wiat, bar, gniazdka, cena to od 5 zł za namiot i najważniejsze - nocleg pod Sokolicą. Mało gdzie widzialem taki super kemping, a już ich trochę zwiedziłem.

Zostaw komentarz