mapka

Początek Dystans Czas Koszt Pogoda Koniec
krakow 28 km 5h 256zł 🌧️ sokolica

Problem z rannym pociągiem, to był najmniejszy problem. Miało mocno padać w sobotę, niestety jak to bywa w prognozie pogody, czas deszczu się przesunął i rozpadało się w niedzielę. Pociąg przyjechał na czas, ale w wagonie były tylko 2 miejsca na rowery. Dobrze, że wykupiłem wcześniej. Oczywiście nawet te 2 miejsca pewne osoby chciały zapchać swoimi walizkami, dobrze że byłem szybszy i zareagowałem ;) Rower powiesiłem, na sakwy było mniej miejsca, ale też je wpakowałem. Z ciekawości zobaczyłem ile czasu będzie stał w Warszawie centralnej. Tylko 3 minuty!!! Za to na stacji Starosielce Białystok stał aż 4 minuty. Chyba ktoś z Białegostoku układał ten rozkład?? Słowacki - a tak też nazywa się ten pociąg którym jechałem - chyba przewraca się w grobie. Nie pociąg, a wieszcz. 3 minuty na odpięcie roweru i przebicie się przez zdziczaly tłum, to jest mało czasu, ale jakoś się zdążyłem wygramolić na czas z pociągu. A tu niespodzianka na dworcu. W Warszawie Centralnej powitał mnie robot i zaprosił na kawę. 4.90 zł to dobra cena. Zwłaszcza kiedy podaje robot. Po szczesliwym czasie, czas wrócić do nienormalności. Ale od początku. Cena z W-wy do Krakowa pociągiem pendolino kosztuje ponad 160 zł. Z Białegostoku trochę więcej. Niechętnie wziąłem tę opcje, ale na najbliższe godziny innej nie było, mimo że kupiłem bilet 2 tyg. wcześniej. Pociągi z miejscami na rower zostały zajęte!!! Tylko PedzDolino miało opcje wolnego miejsca z rowerem. Czyżby? W wagonie były 2 stojaki na rower, ale jeden stojak był zajęty, a pod drugim ktoś zaparkował wózek(!!!). Rowery maja tam pierwszenstwo, ale kogo to obchodzi? Wózki wg niektórych mają pierwszenstwo. A jak jest wózek, to i ktoś walizkę też tam dołożył. A jak… Już w regionalnych pociągach, i to 10 razy tańszych jest lepiej. Na szczęście na pocieszenie dostałem darmową wodę, pociąg do samego Krakowa się nie zatrzymywał, ale stresu, bólu, nikt już mi nie zwróci ;). No dobra przesadzam, zaden pociąg oprócz Pendolino nie dojedzie do Krakowa z Warszawy poniżej 3 godzin, oprócz tego. “A na Brackiej pada deszcz” - ta piosenka mi kolotaja w mojej głowie, kiedy padał ten cholerny deszcz. Trzeba było przeczekać… Akurat się na potoczyła wietnamska restauracja. Wybrałem Zupę kokosową, a na drugie danie wieprzowinś z kasztanami. 40 zł. Dzisiaj to tyle co splunąć, zwłaszcza za takie rarytasy. Za schabowego i Żurek też można zapłacic 40 zł, zwlaszcza w pendolino. A o cenach nad morzem nie wspomnę. Deszcz przestał padać, trzeba jechac. Podjechałem 4 km i znowuuuu. To jest masakra. Dzisiaj tylko 28 km do przejechania, a jazda idzie jak pod górki. Własnie pod górki. Do Brandysówki zostało 3 km, a prowadzę rower pod górę. Literalnie, prowadzę. Następna masakra, ale znalazłem skróty. W doooooł,. Nie nie jestem samobójca. Sprowadziłem rower. Zwłaszcza, że było mokro. Wiec rower sprowadzony. I jest Brandysówka. Piękne schronisko. Jest ciepła woda w prysznicu, (za darmo, znaczy w cenie). A cena to 38 zł za 2 dni. Polecam. Teraz piszę te recenzje, piję crafty z białego (pierwsze zawsze biorę) i obok słyszę słowianki język. Zapytałem ich czy są Słowakami. Odpowiedzieli, że z Czech. I powiedzieli, że to podobne języki…. Uslyszalem: Kolega, pił piwo. Znajome słowa, a różne języki.

Zostaw komentarz