mapka

Początek Dystans Czas Koszt Pogoda Koniec
Białystok 84.83 km 5.09 h 0.21 zł 🌤️ Uhowo->Choroszcz

Tym razem pojechałem ze swoim stryjkiem Czarkiem. Jest rencistą, ale na rowerze wymiata lepiej niż niejeden zawodowiec. Pierwszą bazą miało być Uhowo, a potem powrót tą samą trasą (brzmi nieciekawie, prawda?). Jednak plany planami, a życie toczy się swoim rytmem. Pierwszy przystanek był w Juchnowcu Kościelnym. Tam próbowałem aktywować telefonicznie kartę Biedronki dla stryjka, ale stryjek chciał, żebym to zrobił przez swój telefon, bo jemu Biedra zabulila 20 zł za rozmowę. Dodzwoniłem się na infolinię i pani powiedziała, że nie można karty aktywować i telefon jest przypisany do starej karty, na której karta Biedronki nie działa. Podałem numer starej karty, to się okazało, że stryjek miał jeszcze jedną kartę, której numeru Czarek nie znał. Po prostu nie mogła nic z tym zrobić i powiedziała, żebym zadzwonił z telefonu stryjka. Zadzwoniłem, odebrał jakiś pan i powiedział że padł system rejestracji kart biedronkowych (pewnie był w zmowie z tą panią). Potem próbowałem zarejestrować kartę przez internet, też nie mogłem, bo telefon był przypisany do karty, która nie działała i która nie wiadomo gdzie jest. No nic, nie bedzie miał promocji, chyba że przy zakupach poda jakiś numer, który jest przypisany na numer karty Moja Biedronka.

Dalej była już dosyć dobra droga do Uhowa.

stryjek

Kierowaliśmy się nad rzekę. Plaża W Uhowie jest fajna. Łazienka jest czynna w sezonie od 11-18. Jest tratwa ze Śliwna, na której zrobiłem sobie jajecznicę (bez cebuli). Można wejść na wieżę, zamówić saunę, wypożyczyć kajaki.

Niestety problemem jest przyducha i parę rybek pływało do góry brzuchem 🙁

śnięta rybka

Po jakimś czasie mieliśmy wracać do Białegostoku, ale przypomniałem sobie o figurce bożka słowiańskiego, który jest koło Choroszczy. Kierunek Choroszcz, ale wcześniej chciałem kupić cebulę do następnej jajecznicy. Jadąc, zobaczyłem zachęcającą tablicę “sklep - pijalnia piwa”. To dobrze rokowało. Niestety pijalni już tam nie było. Za to była cebula za 19 groszy. Dałem 20. Cebula jest, trzeba posążek znaleźć.

Nie było tak prosto. Ale trudy poszukiwań wiele wynagrodziły. Figurka miała 4 twarze. Obok, na kamieniu, były drobne monety (dorzuciłem grosza na szczęście), z tyłu na drzewie wisiał ołtarzyk. Dalej była tablica informacyjna, że jest to słowiańskie miejsce kultowe i prośba, żeby nie niszczyć.

W Choroszczy nad zalewem zjadłem jajecznicę z cebulką. Niestety woda, jak prawie wszedzie, nie była za czysta, więc wróciłem do domu. Stryjek też. To był najtańszy trip. 21 groszy raczej nie przebiję(cebula+napiwek+”na ofiarę”). Oczywiście jedzenie i wodę wziąłem z domu. Kupilem tylko cebulę.

Zostaw komentarz