mapka

Początek Dystans Czas Koszt Pogoda Koniec
Zicker 70 km 8h 315 zł 🌤️ Trassenmoor

Zicker - Trassenmoor (70 km)

Myslalem, że tego nie napiszę, stała się rzecz straszna (no prawie), ale o tym pod koniec. Od początku zacznę. Nie podobał mi się ten kemping obok Zicker, plaża kamienista, płatny internet, brak kuchni, sklep z jedzeniem czynny od 8-9. Potem przerwa i znowu od czynny od 12. Były gorsze kempingi, ale jakoś ten nie przypadł mi do gustu. Północ Rugii jest lepsza. No i jedzenie mi się skończyło, na szczęście miałem 3 jajka i puszkę jakis ryb. Jajka usmażyłem na swojej kuchence, rybki zjadłem, zapiłem super new Fritz super zero sucker colą. Wyruszyłem. Z 10 km i prom. Niedrogi, tyle samo kosztował co parę dni wcześniej. Czekając na prom kupiłem bułkę z rybą za 4 euro. Zabolała trochę cena, ale chciałem coś zjeść. Potem zwykła, normalna i wolna jazda. Ciężko mi się wiozło 20 parokilowe sakwy z towarami, a może były cięższe (?) Nic to, w Neunkirchen jest super plac z marketami, a obok pan o azjatyckich rysach serwuje dania: Kebaby, chińszczyzna, jest i schweineswitzel z frytkami i sałatą za 6 euro. Rozumiem, że schabowy - coś normalnego. Zamówiłem i przy okazji podładowałem smartfona w jakiejś otwartej skrzynce oraz poszedłem na zakupy, aby już podczas wyprawy nie być głodny. Nakupowałem z 6-7 napojów - fritzy, piwa - burgery do smażenia, chleb, jakieś płynne jedzenie (sprawdzę) i inne dziwactwa. Cała reklamówka. Co to dla mnie z 10 kg więcej ;) Powiem wam w tajmenicy. W tym sklepie jest cukier za 79 centów, tylko ciiii… ;) Jadąc w stronę Wolfgastu zobaczyłem Skulpturen park Katzow. Czegoś tak wspaniałego dawno nie widziałem. Futurystyczne rzeźby, dziwaczny styl. Dla takiej chwili i emocji warto wyjeżdżać. Nie wszystkie tutaj zdjęcia z tego parku wrzucę, ale część bedzie na https://kerszl.github.io i fb. Mi się te rzeźby podobały, nie wiem jak Wam. Wyjeżdżając wrzuciłem do puszki jakieś drobne. Wrzuciłbym więcej, ale nie wiedziałem czy mi starczy na powrót, a tutaj nie wszędzie da się płacić kartą, a bankomatów nie chciało mi się szukać. Tak przy okazji to już planowałem wrócić do Polski, ale zadzwoniłem i okazało się, że schronisko w Świnoujściu nie miało wolnych miejsc. Więc został mi ostatni kemping w Niemczech. W Wolfgascie było rozkopane miasto i nie mogłem przedostać się przez most. Na szczęście jakoś się udało, ale nieść 40 kilowego towarzysza po schodach to mordęga, a może więcej ważył (?) Muszę go zważyć. Nic to, obrałem za cel kemping Otseeblick. Chyba powinny być tam namioty. Nie zawsze mogłem wcześniej na mapie sprawdzić czy kemping ma namiotu czy tylko kamery. Niektóre aplikacje podawały, że brak namiotów, a na zdjęciach były. Zaryzykowałem, mimo, że parę km w Zinnowitz miał być następny pewny kemping z namiotami. Było miejsce na namioty. Kemping z jakąś opłata klimatyczna kosztował około 17 euro. W tym wliczone prysznice. Podobało mi się tutaj. Prysznice, kuchnia (kuchenka na żetony), super plaża, mało komarów, bary… Ale trzeba smartfona podładować. I tu sie zaczyna horror. Poszedłem do ubikacji, a tam było gniazdko, więc skorzystałem z okazji i podłączyłem do gniazdka smarta. Poszedłem gdzieś na 5 minut - chyba do kuchni. Wracam - brak smartfona. Wcześniej zostawialem i na godzinę i nikt nie kradł. Po co komu mój Smart? Czyżby Chińczycy przyjechali do Niemiec kraść smarfony? Jak widzicie smartfon sie odnalazł, ale o tym jutro. Nie będę taki i opowiem teraz jak się znalazła komórka ;) Mam na szczęście druga komórkę, zadzwoniłem z niej do siebie - na zaginiony numer. Samsung był wyłączony. Już pewnie soft zmieniają - pomyślałem. Pojechałem szybko na recepcję i powiedziałem, że mi ukradli smartfona z toalety. Recepcjonistka popatrzyła na mnie z politowaniem i … przyniosła smartfona. Okazało się że jakiś dobry Niemiec/Niemka przyniósł smartfona na recepcję. Ale po co? Mówiła, żeby ładować w kuchni. Z wdzięczności kupiłem 3 żetony do kuchenki. Nie chciałem odpalać swojej na spirytus. W normalnej usmażyłem szybko 4 burgery i ryż. Stay tune…

Zostaw komentarz