Początek | Dystans | Czas | Koszt | Pogoda | Koniec |
---|---|---|---|---|---|
Brandysowka | 16 km | 1 h | 420 zł | 🌤️ | Krzeszowice |
Noc była niespokojna. Cisza nocna na Brandysowce jest od 23.00. Ja rozumiem, że to kemping i ma swoje prawa, ale o 1 w nocy nie wytrzymalem. Wyszedlem z namiotu i poprosiłem głośne osoby, żeby się ciszej śmiali. Zrobili to. Wredny jestem, ale musiałem wstać o 7 rano, bo pociąg miał być o 10:55. Grzebałem się 2 godziny, ale to było szybkie grzebanie. Grzebielucha to ja. Spakowanie się; śniadanie i godzinna jazda. Pociąg na stację Krzeszowice przyjeżdżal o 10:54, a wyjezdzal o 10:55. Miałem minutę, żeby znaleźć wagon, zdjąć bagaże, wrzucić rower do pociągu, potem bagaże. Miałem szczęście. Wagon z rowerami zatrzymal się tuż przede mną. Wyrobiłem się w 20 sek. Minuta to aż zanadto. PKP przesadza z tymi długimi postojami, wystarczy 30 sek ;) Grrrr. Wieczorem dojechałem do Kołobrzegu. Niestety nocleg był drogi - 180 zł. Okolica też droga. Gessler tu była. Chciałem zjeść w tej restauracji gdzie musztrowała, ale już nie serwowali dań. Za późno było. Poszedłem więc do pobliskiego grillbaru - Wichłacza. Paragony grozy dotarły i tutaj. Na szczęście burger z sarenki był tańszy od burgera z krowy. Zjadłem sarenkę, popilem kraftem i byłem uboższy o 63 zł. Czas iść spać. Jutro pociag, a raczej pociągi.
Zostaw komentarz