Początek | Dystans | Czas | Koszt | Pogoda | Koniec |
---|---|---|---|---|---|
Łazy | 115km | 6:48h | 35.69zł | ☀️ | Piaseczno |
Dzisiaj się wreszcie wyspałem. Mimo śpiewu setki ptaków, które się chciały pozbyć intruza z ich terenu, zasnąłem. Mala dygresja. Podczas jazdy słucham różnych zgranych audycji. Akurat dzień wcześniej słuchałem Homo science z Tokfm. Było o książce, o ptakach z Puszczy Białowieskiej, napisana przez białostockiego ornitologa. Nawet są tam kody QR które kierują na strony, dzieki którym można odtworzyć głos ptaka. Żałuję, że nie wiedziałem o tej książce wcześniej. Tak przetestowałbym swoją wiedzę. I wiedział, kto mnie tak budził. Może kiedyś… Ptaki w lesie naprawdę są głośne. A na kempingach ludzie. Wracając do relacji, to ptaki obudziły mnie o 3ciej, ale tylko chwilę nie spałem, potem wstałem o 6stej. Takie spanie dużo daje. Człowiek może lepiej działać. Wczoraj po 2-3 godzinach spania, to czułem się jak trup. Mało kojarzylem. Wracam do relacji. Pierwszy przystanek był w Przasnyszu. Tam pojechałem do galerii Stokrotka. Podładowałem komórkę, uzupełniłem wodę, umyłem ręce. I w Stokrotce w Stokrotce zrobiłem mikro zakupy. Burger wołowy, woda gazowana, pasztet i… no i się szarpnąłem na sok za 2.43 zł. A co! Jak szaleć to szaleć;) 10.06 zł poszło. Wyszedłem z galerii i złapała mnie fala upałów. Jak ja dojadę - pomyślałem. Chciałem jeszcze usmażyć burgery i ugotować ryż. Jadąc w kierunku Mławy, jakoś nie zobaczyłem normalnych parkingów, żeby się zatrzymać i zrobić sobie jedzenie, więc zaparkowałem na opuszczonym przystanku. Tam ugotowałem ryż, usmażyłem burgery i w drogę. Wyszedlem z cienia i upał był mocniejszy, niż godzinę temu. Znowu zero chmur. I te górki, wzniesienia. Nie wiedziałem, że przecinając Polskę od wschodu do zachodu spotkam tyle podjazdów. Już od Łomży się zaczynały wzniesienia. Na szczęście wiatr wiał w plecy. Wreszcie Mława - tam park. Pierwszy raz widziałem park zamykany na klucz. Co region to obyczaj. Tam zjadłem ryż z burgerami. Posiliwszy się pojechałem do Tesco. Tam dokupiłem wodę i pomidora za 60 groszy. Starczy, zwłaszcza, że po drodze było drzewo z czeresniami. Dodam je do ryżu i burgerów. Do Lidzbarka jeszcze trochę. Upał coraz większy. Koło 16-17stej bywało i 35 stopni podczas jazdy. Dopiero po 18stej temperatura spadła. Do tego w okolicach Działdowa drogi masakra, inny klimat, inny świat. Jakbym się cofnął do czasu Podlasia 10 lat temu. A niby takie zacofane, a jednak zapomnieli o centrum Polski. Wreszcie jest Lidzbark, a tam góry masakra. Jest nawet górska rzeka Wel, na której są ostre spływy kajakami. Przepływa przez Kurojady. Niby środek Polski, a góry, góry, górki. Dziś nie ma spania w lesie. Jest piękny kemping w Piasecznie. Tam zacumowałem Wreszcie się umyłem. Full wypas w porównaniu, do tego co było wcześniej. I nie tak drogo. 17+5 za prysznic. Nad morzem kemping był dużo droższy. A jutro nie wiem gdzie pojadę. Gdzieś na zachód.
Zostaw komentarz