Od czasu do czasu lubię wybrać się na przejażdżkę rowerową do Augustowa – w jedną stronę jadę rowerem, a wracam pociągiem lub na odwrót. Zazwyczaj startowałem z Białegostoku i wracałem transportem kolejowym, ale tym razem postanowiłem zrobić inaczej: do Augustowa pojechałem pociągiem, a w drogę powrotną wyruszyłem rowerem.
W pociągu niespodziewanie spotkałem Leszka, kolegę, którego nie widziałem od czasów pandemii. Akurat też gdzieś jechał, ale wysiadł wcześniej. Ja dotarłem do Augustowa i od razu obok stacji zajrzałem do sklepu, żeby zaopatrzyć się w napoje na drogę. Ceny były jednak kosmiczne – 10 zł za litrowy sok! Dlatego wybrałem dwie butelki bezalkoholowego piwa po 99 groszy. Co zabawne, butelka zwrotna kosztowała więcej – aż złotówkę. Piwo było tak tanie, bo kończył się termin przydatności, ale nadawało się do picia.
Nie musiałem się spieszyć, a dodatkowo pomagał mi północny wiatr. Cała trasa liczyła 110 km i minęła przyjemnie. Po drodze zauważyłem tylko jedną zmianę – zerwany most przed Fastami. Reszta krajobrazu pozostała taka sama.










Zostaw komentarz