Początek | Dystans | Czas | Koszt | Pogoda | Koniec |
---|---|---|---|---|---|
start | 107 km | 9:20 h | 92.73 zł | ☀️ | Stary Kraków |
2 noce spałem w łóżku, więc żeby nie było mi za dobrze dzisiaj sponsoruje mnie program “Zanocuj w lesie”. Pierwotnie miały być okolice Sianowa, ale za szybko tam dojechałem i skończyło się na okolicach Starego Krakowa. Ale zanim tam dojechałem to trochę ciekawych rzeczy mnie spotkało. W końcu dzisiaj pękła pierwsza 100wka, a nie jakieś marne 60-70 km. Już wiem czemu mi tak slamazarnie idzie ta jazda. Praktycznie cały czas jadę pod wiatr, a myślałem że głównie nad morzem mamy wiatry w kierunku wschodnim. Trudno, trzeba sobie jakoś radzić. Pierwsza napotkana miejscowość co mnie zaintrygowała to były Sianożęta. Poszedłem tam na punkt widokowy, ale to był chyba tylko widok na parawany. Nic innego stamtąd ciekawego nie widziałem. Morze to i bez punktu widokowego widziałem. Potem zjadłem obiad w Sarbinowie. O dziwo zestaw tylko za 25 zł. Popatrzyłem na tablicę, a tam wyższe ceny zostały zastąpione niższymi. Nie można przecież tak podnosić bez końca. Ale cola i tak kosztowała 9 zł. Potem jakiś Pan chciał jechać do Mielna rowerem, ale się zgubił. Podjechałem z nim, powiedział, że zgubił komórkę, ale ktoś znalazł i oddał. Są uczciwi ludzie. Mielno - a dopiero godzina 15 - trochę posiedziałem na plaży i wtedy postanowiłem, że zrobię jeszcze dodatkowo 55 km więcej, a nie 20. Nie wiem czy dobrze zrobiłem. Spanie w lesie powinno być późno, ale nie tak późno, żeby nie widzieć namiotu. Najlepiej trzeba było być na miejscu między 20-21. Za wczesniej też nie można, bo ktoś przyuważy rower z sakwami i może się zainteresować, a za późno to ciężko się namiot rozbija po ciemku. Jeszcze do zachodu trochę czasu mi zostało. Słońce dzisiaj ładnie prażyło, ale nie tak mocno, żeby paść. Na szczęście parę km przed Dąbkami stały bisnesswomen, które oferowały zimną lemoniadę. Była co prawda mała, ale zimna. Dałem zarobić dziewczynkom. Niech mają. Niech im się biznes dobrze kręci. Potem były Dąbki, Darłowo - tam zjadłem u Turków kebaba za 12 zł (tak, są jeszcze takie ceny). Na szczęście długo robili, więc przy okazji podładowałem u nich smartfona. Wyjechałem od nich tak około 19 i akurat skończyłem słuchać audiobooka “otaczają mnie idioci” - polecam. Zielony, żółty, czerwony, niebieski - jak posłuchacie będziecie wiedzieć o co chodzi. Do celu zostało paręnaście km, ale jak to ja, zamiast jechać po asfalcie, pojechałem na skróty, najpierw było ok, ale potem jakieś wertepy. I tam mi wyskoczyła dętka przez oponę i pękła. A założyłem na wyjazd nową oponę! Była już godzina 20:15, do zachodu słońca zostało 18 minut, a do miejsca Zanocuj w lesie zostało mi parę kilometrów. Co prawda mogłem się rozbić tam gdzie pękła mi dętka, ale nie po to jechałem ponad 100 km do celu, żeby spasować. O nie, trzeba być twardym. W 5-10 minut zmienilem dętkę. Napompowalem. Podjechalem 10 metrów i znowu dętka wyskoczyla mi z opony. Ja pie… Spuściłem powietrze. Wepchnąłem dętkę w oponę. Napompowalem nie za mocno i już prowadziłem tak rower. Doszedłem do asfaltu. Do celu zostało mi parę. Nawet wiata jest. Jutro kupuje nową oponę.
Zostaw komentarz