Dzień przed wyborami do sejmu i senatu wybrałem się z znajomą na trasę rowerową z Augustowa do Grajewa. Prognoza nie zachęcała do jazdy, miało trochę popadać, ale tylko trochę i bardzo mało, droga też miała być dobra. Niestety to nie do końca się sprawdziło. Droga z Grajewa do Augustowa jest jak jazda z tirami, jedziesz drogą, a z boku tiry zasuwały. Niezbyt to przyjemne uczucie, więc pojechaliśmy trochę na około. Tam już był asfalt, ale tylko na początku.
Potem zaczęły się piachy, wioski, pełno psów puszczonych luzem. Na psy dobrze działał mój żółty gwizdek. Obiecany deszcz zaczął padać w połowie drogi. Trochę wcześniej niż był zapowiadany, ale zawsze coś. Na szczęście uratował nas przystanek.
Padało srogo i to ponad 30 minut. Okazało się też, że nagle “zniknął” pociąg z rozkładu, który miał być po godzinie 19. Więc trzeba było się pospieszyć. Na szczęście cały czas już był asfalt i zdążyliśmy na pociąg przed godziną 18. Ogólnie, mimo deszczu, podróż rowerowa była udana.
Zostaw komentarz