Kolejny raz pojechałem pociągiem relacji Białystok - Siedlce, tym razem do Czeremchy. Towarzyszył mi słynny Ornitolog - Krzysiek. Podróż była dosyć wietrzna, ale nie tak jak dzień wcześniej. Porywy wiatru sięgały aż do 20 km/h. Na szczęście wiało głównie z południowego zachodu, więc jechaliśmy mało pod wiatr. Tempo jazdy, jak na tę odległość, było dosyć szybkie - średnia wynosiła około 20 km/h. Drogi też były w przyzwoitym stanie - głównie asfaltowe, często ścieżki rowerowe. Pierwszym przystankiem była Hajnówka, gdzie zjedliśmy obiad w restauracji Babuszka. Zestaw obiadowy kosztował 25 zł, a oddzielnie zupa prawie tyle samo - 17 zł. Miałem ze sobą jedzenie z Wikinga, więc zamówiłem tylko zupę.
Następnie udaliśmy się zobaczyć leśną kolejkę, gdzie słyszeliśmy żurawie przelatujące wysoko. Zrobiłem tam kilka zdjęć, ale niestety nie udało się uchwycić tych ptaków dokładnie, ponieważ były zbyt wysoko. Przejechawszy parę kilometrów, Ornitolog dostrzegł myszołowa siedzącego na beli. Niestety, był za daleko, więc zdjęcie wyszło kiepsko. Kolejnym przystankiem była Narew, a potem, na dalszej trasie, na polu zauważyliśmy całe stado czajek. Kiedy zaczęliśmy się zbliżać, czajki poderwały się do lotu. Na szczęście część z nich pozostała. Przygotowałem aparat i chciałem zrobić zdjęcie, ale czajki odleciały. Na szczęście były wystarczająco blisko, więc zdjęcie wyszło całkiem dobrze.
Podczas jazdy zobaczyliśmy gościa co wysiadł z samochodu, żeby poskakać na skakance. Samochód miał bialoruską rejestrację.
W Trześciance skręciliśmy na Folwarki i stamtąd pojechaliśmy do domu. Niestety, odcinek z Protas do Białegostoku był dość niebezpieczny, ale na szczęście to tylko kilka kilometrów.
Zostaw komentarz